Las Dąbrowa – i Gliwice mają swój rezerwat
Pogoda w niedzielę była więcej niż sprzyjająca, a dodatnia temperatura zmobilizowała mnie do rzucenia się na topniejący śnieg. Po sobotniej wyrypie, aż się nie chciało usiedzieć na miejscu i nogi same rwały się do torowania. Tym razem koszula z krótkimi rękawkami okazała się już niezbędna.
Problemem były tylko kijki, które dzień wcześniej połamałem. Na szczęście żona miała drugą parę, bo inaczej to bym musiał chyba ze sztylem od miotły straszyć na polu. :-)
Kierunek Las Dąbrowa w dzielnicy Stare Gliwice istniejący w nienaruszonej formie od 200 lat. Leśnicy nazywają go leśną wyspą, lub oazą i chcą zrobić tu rezerwat.
Wbiłem się samochodem w zaspę przed ogródkami działkowymi i poleciałem w stronę lasu. W połowie drogi, odchodziły w bok piękne ślady, więc nie namyślając się długo pobiegłem w stronę Ostropy.
Na polach istna siatka śladów. Jedne biegły równolegle, jeden obok drugiego, inne krzyżowały się, zataczały koła. Takiego „dobra”, to od czasu stadionu biathlonowego w Kirach nie widziałem. Pognałem najpierw jednym, obiecując sobie przetestować zaraz wszystkie po kolei.
Moi poprzednicy dobiegli pod sam kościół w Ostropie i zawrócili. Szkoda, w duchu liczyłem przynajmniej na Smolnicę ;-)
W lesie dopadło mnie zachodzące słońce. Pobawiłem się trochę aparatem, aby było co potem w domu kasować.
Śnieg był bardzo mokry, a mnie do tego było wszystko jedno gdzie stąpam. No i po 2 godzinach nie dość, że buty miałem całkowicie przemoczone, to jeszcze ciężkie jak nigdy dotąd. Dopiero na trzeci dzień się dosuszyły.
Fiona dzielnie mi towarzyszyła, zapadając się w śniegu lub kryjąc prawie zupełnie w śladzie. Jakby jej tak deski sprawić, to mogłaby być z niej dzielna narciareczka.
Oj, wszystko się wokół topi, wiosna idzie …