No i znowu na rower!
Śnieg zszedł już wszędzie z dróg i pól. Pora zamienić ruchy nóg posuwisto-zwrotne na obrotowe.
Przetarłem siodełko rękawem i ruszyłem sprawdzić na czym ta jazda na rowerze polegała.
Fiona zobaczyła jak się ubieram i już skakała z radości, że idziemy znowu na biegówki. Bo w zasadzie to ubrałem się tak samo, tylko zamiast szaro-czerwonawych bucików z prętem SNS Profil, ubrałem szaro-żółte z blachą SPD.
W lesie śnieg jeszcze mocno zalega i jazda wymaga dużo samozaparcia. Ale za to jakie piękne mgły snuły się znad śniegów. Sceneria prosto z horrorów. Nawet jak się w nie wjedzie, to czuć przejmujące zimno.
Powódź, powódź, powódź. Jak okiem sięgnąć wszystko tonie w wodzie. Śniegi topią się tak intensywnie, że zalało cały las i okoliczne drogi.
W pełnej okazałości widać zimowe zniszczenia. Połamane korony drzew, gałęzie i patyki ścielą się pomiędzy pniami.
Przyroda ma piękną, kolorową scenerię. Jest jakby wyprana przez spadający śnieg. Czysta. Soczyste kolory koron sosen i ich pni.