Minolta A200
No i wybrałem w końcu następcę dla mojego tragicznie zdechłego Olympus’a C4000.
Po wielodniowym studiowaniu recenzji, forów dyskusyjnych i opinii, po macaniu w sklepach i porównywaniu całej masy różnych fotek doszedłem do wniosku, że najlepszym dla mnie kompromisem będzie Minolta A200.
Pod uwagę brałem również aparaty Nikon 8400 i z niższej półki Canon A620.
Przy wyborze kierowałem się koniecznością kompromisu pomiędzy jakością zdjęć, funkcjonalnością, a mobilnością. W końcu rzadko kiedy używam aparatu na spacerze (bo rzadko spaceruję), a najczęściej w warunkach trudnych: rower górski, narty biegowe, chodzenie po górach z plecakiem. Dlatego odrzuciłem to, co byłoby dla mnie najlepsze, czyli lustrzankę, ponieważ obawiałem się, że nie będzie mi się chciało jej po prostu nigdzie tachać ze sobą.
Pierwsze wrażenia jak najbardziej pozytywne. Aparat super leży w dłoni, zmiana ogniskowej poprzez ruchy pierścienia na obiektywie bardzo wygodna. Intuicyjna klawiszologia i przejrzyste menu.
Czas ruszyć w plener :-)