Jeep Safari
[Turcja: część 13 z 16]
Jak tu w taki upał i przy wilgotności powietrza, która sprawia że wszystko się na Tobie klei iść oglądać góry otaczające Alanya? Ostatecznie zapisaliśmy się na imprezę o nazwie jeep safari i zawieźli nas tam samochodami terenowymi Land Rover.
Już pod hotelem kierowca pokazał nam swój południowy charakter i styl jazdy. Podjeżdża do skrzyżowania ze znakiem STOP, nie zatrzymuje się, tylko trąbi i jedzie dalej! Na rondzie, nie zaczekał aż opuszczą je pojazdy, tylko przejechał pod prąd objeżdżając je z lewej strony !!! Od razu zacząłem się zastanawiać, czy na pewno jestem dobrze na tą wycieczkę ubezpieczony!
Podjeżdżaliśmy i podjeżdżaliśmy. Asfalt się skończył i zaczęły kręte górskie drogi. Jeep przejeżdżał tuż nad skrajem przepaści. Nie można w takim momencie nie pomyśleć ilu już takich jak my spadło na dół.
Z każdym metrem widoki stawały się coraz piękniejsze. Góry Taurus (Bycze Góry) są naprawdę piękne. Niestety tylko raz zobaczyłem coś co przypominało oznaczenie szlaku turystycznego. Ludzie wolą jednak smażyć się na patelni plaży Kleopatry, niż aktywnie spędzać czas na obcowaniu z przyrodą.
Aby dodatkowo urozmaicić całą podróż dostaliśmy butelki z wodą i zaczęła się zaciekła bitwa pomiędzy poszczególnymi jeepami. Ujęć wody jest w górach całe mnóstwo, a więc i walka trwała właściwie przez całą podróż. Parę kamer się zalało, w ostatnim momencie zdążyłem schować moją Minoltę A200.
Odwiedziliśmy dwie całkiem zagubione w górach wioski. Wydaje mi się, że głównym źródłem ich dochodu są turyści przywożeni tutaj na tych Land Roverach.
W meczecie nasz kierowca walnął nam piękny, ale to naprawdę piękny wykład na temat życia muzułmanina i jego wiary.
Wpadły mi także do ręki podręczniki szkolne, z których młody turek poznaje swoją wiarę , modlitwy oraz uczy się języka arabskiego w którym zapisany jest Koran i w którym się modli.
Od strony historycznej i poznawczej wyjazd do Turcji był dla mnie bardzo ważny, bo w końcu uporządkowałem i rozszerzyłem swoją wiedzę odnośnie religii muzułmańskiej, jak i poukładałem sobie historię starożytnych greków, persów, rzymian i turków ,czyli ludów, które kolejno panowały na tych ziemiach i w basenie morza śródziemnego. A zawsze mi ten Konstantynopol zwany kiedyś Bizancjum, a teraz Istambuł nie mógł się we właściwy sposób pomieścić w głowie (a tu taka radość, kiedy mi się wszystko poukładało!).
Wysoko położone w górach wioski nomadów są w zimie praktycznie odcięte od świata. Latem podczas sezonu turystycznego większość młodych ludzi wyjeżdża na kilka miesięcy do Alanya do pracy.
Na lunch zatrzymaliśmy się w bardzo specyficznym zajeździe. Otóż wąską i długą doliną przepływała rzeka i nad jej brzegami co kawałek rozsiane były liczne „restauracje”. Stoły stały wprost w wodzie, albo na pływających pomostach lub na platformach zbudowanych na drzewach. Jak w „Napowietrznej Wiosce” Juliusza Verne! Oprócz turystów, przyjeżdża tu na odpoczynek mnóstwo miejscowych turków.
Podczas jeep safari mieliśmy w końcu możliwość zjedzenia w Turcji jakiejś ryby, i ta podana z grilla była rzeczywiście bardzo, bardzo dobra.
Oj warto jechać na to jeep safari, można się oderwać od gorącej i hałaśliwej patelni wybrzeża i wjechać na chwilę do innego świata.