Dolina Nidy
[Ponidzie 01.06.2007r. część 6]
Kto robił w domu remont i gipsował choć malutką dziurkę w ścianie zna pojęcie gipsu Dolna Nidy.
Dziś same fabryki ledwo ledwo wyłaniały się zza ściany deszczu.
No i tak dotarłem do Gacek. Same Gacki leżące w Dolinie Nidy zalane były deszczem. Wokół wznoszą się wzgórza. Rozpadało się na dobre.
Droga w stronę zalanego kamieniołomu prowadzi nieprawdopodobnie dziurawym asfaltem. Tuż obok niej widać wychodnie skalną. Zatrzymuję samochód. Patrzę. A tu przepiękne, długie kryształy gipsu! Od razu zapakowałem trochę do auta nie zważając na deszcz i błoto.
Gacki, zalany kamieniołom i mnie o mało nie zalały strugi deszczu.
Droga w Gackach przynosi tylko nikłe wspomnienie pokrywającego ją niegdyś asfaltu. Nie powiem, te wszystkie dziury i kałuże wyglądają całkiem malowniczo w strugach deszczu. Po tych niesamowicie dziurawych drogach jeżdżą stare, rozpadające się Polonezy.
Samochód ma tą zaletę, że na koniec, siadasz do niego, załączasz ogrzewanie, uchylasz okienka i już za chwilę jesteś całkiem suchy. I możesz jechać dalej. Do rezerwatu Skorocice.