Fiołek alpejski
Fiołek alpejski, czyli cyklamen. Urzeczony jego pięknem, zakupiłem, przyniosłem do domu i dumnie postawiłem na kuchennym stole.
Fiołek alpejski kwitnął przepięknie aż nastała zima. Nie pomogło przeniesienie dalej od kaloryferów. Wprost marniał w oczach. A tak się starałem, aby go ani nie przesuszyć, ani nie zalać nie lubiących tego bulw.
Nowa nadzieja wstąpiła we mnie jak się dowiedziałem, że to nic. Fiołek przejdzie w okres spoczynku, a potem znowu obdarzy świat swoimi kwiatami. Przybiegłem radośnie do domu, a tu fiołka już nie było. Odszedł do krainy wiecznych suszków. A miał być symbolem marzeń o podróży w góry i doliny Słowenii. :D
Z mojej podręcznej biblioteczki wyjąłem taki trochę przyrodniczy, a trochę poetycki przewodnik po kwiatach. Portrety Kwiatów. To już taka trochę klasyka, którą napisał Ludwik Jerzy Kern.
fiolek alpejski
Nie trzeba do tego fachowca,
Bo każdy z miejsca zdoła
Odróżnić alpejski fiołek
Od leśnego fiołka,
Albo od zwykłego fioła.Ma w sobie coś giętkiego,
Wężową jakąś strukturę,
Choć z Alpami to on ma tyle wspólnego,
Co ja z Chińskim Murem.Pejzaż mu zbędny w portrecie,
Topole w tle
Czy tęcza –
On, doniczkowe dziecię,
Najładniej wygląda we wnętrzach.Uwielbiał więc królowanie
(W tych czasach kiedy był w modzie)
W koszu na fortepianie,
Na oknie lub na komodzie.Z kosza
Na wszystkie strony Wystawiał wężowe ramiona,
Różowa,
Kupiona dla żony,
Kwitnąca grupa Laokoona.Zapewniam, że rzeźba taka,
Rzeźba żyjąca, a tania,
I dziś by nam pasowała
Do każdego mieszkania.
– Ludwik Jerzy Kern, Portrety Kwiatów