Kierunek Białka Tatrzańska
[Ferie zimowe w Białce Tatrzańskiej 2007 – część 1, 2, 3]
Ferie zimowe w tym roku jakoś nam nie wyszły, więc postanowiłem sięgnąć do wspomnień z 2007 roku.
Znowu okazało się, że Białka Tatrzańska stanowi najlepszy kompromis pomiędzy tymi jeżdżącymi na stokach, bieganiem na nartach i włóczędze po okolicy.
Na początku najważniejszy jest trening i sucha zaprawa ;-)
W drodze z Gliwic, pierwszy krótki przystanek w Zawoji, pod Mosorny Groń, aby zrobić sobie zdjęcie Babiej Góry od północnej strony.
Przełęcz Lipnicka była przejezdna i nieźle odśnieżona.
Za to szlak prowadzący w Pasmo Polic w ogóle nie przetarty.
Widok na Babią Górę od strony południowej, od Orawy. Biała, zimowa czapa przykrywa jej łagodną kopułę.
Orawa prezentowała się bardzo interesująco. Trzeba będzie poświęcić więcej czasu tej krainie. To aż wstyd, aby tyle razy włazić na Babią Górę, a nie pochylić się do jej stóp.
Beata pasowała do snowboardu całkiem nieźle.
Czasami można wykorzystać dorastającego syna i zgodność rozmiarów obuwia i samemu popróbować swoich sił na snowboardzie.
Naukę rozpocząłem w kącie stoku, w towarzystwie kilkunastoletniej dziewczynki, która już była w stosunku do mnie godzinę do przodu!
Następnego dnia syn zdążył mi wytłumaczyć, abym trenował zjazd naśladując spadnie liścia, no wiec zjeżdżałem zakosami w prawo i w lewo, nie mając koncepcji jak przejść na następny etap snowboardowego wtajemniczenia.
Trenowałem samemu na całym stoku. Jakoś amatorów na wczesne wstawanie nie było. Wyciąg był nie czynny, bo do tego padał deszcz. A co mi tam! Za kumpla miałem miejscowego kundelka.