Rajd narciarski Kozłów-Rachowice
Miałem ostatnio okazję dołączyć do rajdu narciarskiego zorganizowanego przez Ryśka i Sylwię z naszego forum narciarstwa biegowego. Aura dopisała, a warunki śnieżne były po prostu wyśmienite jak na Wyżynę Śląską i okolice Gliwic.
A oto cała narciarska śmietanka rajdu, za wyjątkiem dwóch fotografów (kliknij, aby powiększyć).
Rajd odbył się na trasie: Brzezinka Leśniczówka – Rachowice. Widok zaparkowanych dziesięciu aut, do razu uradował moje serce, że aż tylu na raz narciarzy się zebrało.
Jako, że byłem nieźle spóźniony, pozostało mi przypiąć narty do nóg i gonić grupę po pozostawionych głębokich śladach. Aby nie było żadnych wątpliwości i nikt się nie zgubił, na każdym skrzyżowaniu była wbita w śnieg pomysłowa, mała, czerwona chorągiewka.
Ktoś mógłby się zapytać: jak można się zgubić mając przed sobą wyraźny ślad? Ano można. Tuż za grupą przejechał w samym środku lasu samochód i narciarski tor został całkowicie zniszczony! Zastanawiałem się, któż to może być taki leniwy, aby po lesie autem jeździć, ale winny zaraz się znalazł. Typowy zielony ludzik, w tyrolskim kapelusiku z dubeltówką w ręku. Myśliwy! Ehhh, ręce opadają. Nie dość, że na jednej drodze rozstawili ambony w rozstępie 100 metrów, to jeszcze podjeżdżają tuż pod nie, aby się przypadkiem nie zasapać.
A zima w tym roku w Rachowicach śnieżna i widoki w lesie przecudne.
Dalsza trasa przebiegała polami, tuż obok ukrytej w lesie ścieżki przyrodniczej.
Ślad narciarki na trasie rajdu Kozłów – Rachowice z malutką chorągiewką – drogowskazem.
Ślady doprowadziły mnie prosto do Baru Leśnego. Hmmm, spodziewałem się jakiegoś nastrojowego, nawiązującego do nazwy lokalu, a tu zwykły postkomunistyczny prostopadłościan, ale za to w środku atmosfera całkiem przyjemna, a jedzenie naprawdę bardzo dobre.
Stanąłem w progu bocznej, zarezerwowanej salki i mnie zamurowało. Takiej liczby narciarzy biegowych, to ja od pobytu w Jakuszycach, czy na Kubalonce jeszcze nie widziałem. Jesteśmy przyzwyczajeni do samotnego latania po lasach i polach, a tutaj raptem siedziało około 25-30 osób! Szok!
Organizatorzy, nie wiem skąd, wytrzasnęli drobne nagrody, więc odbyło się małe losowanie i nikt nie odszedł z pustymi rękami.
Towarzystwo narciarskie, Bar Leśny, Rachowice
Jak już wszyscy się najedli, napili, wypoczęli i wysuszyli, czas ruszyć w drogę powrotną do domu.
Sznurek narciarzy, uczestników rajdu.
Czasem trzeba było przystanąć, zaczerpnąć tchu i poczekać na spóźnialskich.
Powrót z Rachowic w stronę Gliwice.
Takie to sosny mogą oglądać ci, co w niedzielę przy garach nie stoją, tylko wykorzystują czas i okazję.
Wszyscy z rajdu – wycieczki byli bardzo zadowoleni, co było widać po roześmianych buziach. Jest więc powód, aby takich imprez towarzyskich było jak najwięcej.