Armia Terakotowa
Armia Terakotowa, to jedno z największych archeologicznych odkryć XX wieku. Sensację można porównać chyba tylko do odkrycia grobowca faraona Tutenchamona w Dolinie Królów.
Cesarz Qin Shi Huang Di, uznawany za Pierwszego Cesarza Chin, w III wieku przed naszą erą, kazał sobie wybudować potężne mauzoleum strzeżone przez nieprzebrane szeregi wypalanej z gliny armii.
Żołnierze stoją w szerokich na trzy metry korytarzach, pokrytych drewnianymi belkami. Na to położono trzcinę i zasypano grubą warstwą ziemi. Gdyby nie to, że cała konstrukcja nie wytrzymała próby czasu i zawaliła się, cała armia stałaby na baczność, aż do dnia dzisiejszego w podziemnych korytarzach.
Ciągle nie jest jeszcze znana dokładna liczba żołnierzy Terakotowej Armii. Ich liczbę szacuje się na 8000. Do odkopania pozostało jeszcze sporo. Archeolodzy wcale się z tym nie śpieszą. Chcą najpierw opracować technologię zabezpieczania odkopywanych glinianych skorup, przed niszczeniem na powietrzu kolorowej farby, którą są bogato zdobione.
Tak oto w równym, karnym szyku stoją tysięczne zastępy terakotowych żołnierzy.
Wielotysięczna, niezwyciężona Armia Terakotowa przetrwała do naszych czasów w niezbyt ciekawym stanie.
A tak Terakotowa Armia wygląda po restauracji. Niczym puzzle poskładana z mniejszych i większych odłamków.
Armię tworzyli nie tylko ludzie, ale także konie.
Pośród wszystkich odnalezionych zabytków wyróżniają się wykonane z brązu, zaprzężone w cztery konie rydwan i kareta. Rozsypane w drobny mak, zostały dokładnie poskładane i odrestaurowane. Pojazdy te wywarły na mnie ogromne wrażenie.
Zwiedzanie muzeum dobrze jest rozpocząć od obejrzenia filmu. Sala kinowa nie posiada krzeseł. Ogrania nas pełne zdziwienie, ale już po chwili wszystko jest jasne. Film zrealizowany jest w technice 360 stopni, gdzie 9 kamer szerokokątnych, odpowiednio ustawionych, filmowało równocześnie wszystko co się wokół działo. Przejazd wiejską drogą pomiędzy wzgórzami i polami, kopanie studni przez chłopów, przejazd potężnych wojsk cesarza Qin Shi Huang Di, sceny bitewne, budowanie mauzoleum, wykopywanie ziemi, wypalanie figur armii terakotowej.
Odkrycie Armii Terakotowej w 1974 roku, potwierdza tylko fakt, że jeszcze wszystko jest możliwe do odkrycia, a sama eksploracja naszego otoczenia chyba nigdy się nie zakończy.
A rolnik, który kopiąc studnię dokonał tego odkrycia, dostał dożywotnią posadę w Muzeum Armii Terakotowej i teraz siedzi za stołem i podpisuje chińskimi znakami książki, albumy i płyty DVD. Ponad osiemdziesięcioletni mężczyzna wygląda bardzo zdrowo i widać, jak bardzo kocha to swoje odkrycie.