Czerwony zachód słońca
Są takie dni w roku, kiedy nasze słońce nie chowa się za horyzontem w ciszy i spokoju, ale wywołuje prawdziwy i niepowtarzalny spektakl na niebie. Nawet tu, na zwykłym osiedlu mieszkaniowym w Gliwicach, albo gdzie indziej, nad Twoim podwórkiem.
Aż prosiło się, aby do tego wpisu wstawić jakiś wierszyk o zachodzącym, czerwonym słońcu, ale poza przychodzącymi od razu na myśl cytatami z Pana Tadeusza, nic nie udawało mi się sensownego znaleźć. Sytuację podratowała, ale tylko trochę, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.
Zachód słońca
Maria Pawlikowska-JasnorzewskaKto pogubił te pióra różowe na niebie?
Aniołowie kochania, kochania, kochania. –
Popłynęli daleko – nie do mnie i ciebie,
lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania. [..]