Dwa schroniska PTTK
Jeden z weekendów spędziłem w Sudetach. Pierwszy nocleg wypadł na Stogu Izerskim. Wybrałem to miejsce, z uwagi na krajobraz Gór Izerskich, zdjęcia przytulnego schroniska i jakichś wspomnień z dzieciństwa.
Rzeczywistość okazała się mniej różowa. Obok drewnianego obiektu PTTK, wyrósł ogromny gmach kolejki gondolowej. Mniej dostępne wcześniej schronisko, musiało przyjąć teraz na siebie rolę bufetu. Zniżki PTTK nie są tutaj respektowane, kuchnię zamykają o nieprzyzwoicie wczesnej porze, a ceny żywności, po prostu jak z super restauracji. 20zł obiad z kotletem, 12zł najzwyklejsze pierogi (nie to co domowe wyroby w Schronisku pod Jagodną. Mniam!). Czy to jest schron dla znużonego plecakowego turysty? Po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się jako osobie nocującej płacić 1zł za wrzątek. Ubikacja na parterze płatna, a na piętrze tylko jedna kabina dla wszystkich nocujących, w której do tego rano skończył się papier. Stan pokoju, no taki sobie. Rozumiem, że nie jest łatwo prowadzić taką placówkę. Jestem mało wymagający, ale na pokojowe krzesło odważyłem się położyć tylko przemoczoną kurtkę.
Kolejna noc wypadła w Karkonoszach, w schronisku PTTK Pod Łabskim Szczytem.
Czyste, nowe pokoje, wrzątek za darmo, zniżki PTTK uwzględniają, cała spawka papieru toaletowego w łazience, miła i sympatyczna pani zagaduje rozmową. Do kiedy czynny bufet? A do kiedy chcecie! Trzeba tylko poczekać aż się woda zagotuje. Pozycji w menu może nie ma za dużo, ale są tanie, smacznie i podawane błyskawicznie.
W zimie, nie wiem jak oni tam dojeżdżają. Droga dojazdowa jest tak stroma, że aż solidnej zadyszki dostałem i gdyby nie armie małych meszek szarżujących do ataku, to pewnie bym ją przeciągał w nieskończoność.
Nie powiem, że mi się na Stogu Izerskim nie podobało, było źle, nieprzyjemnie, albo coś podobnego. Nie. Spędziłem tam miło czas i mam miłe wspomnienia. Chciałem tylko pokazać, jak dwa obiekty noclegowe, działające na podobnych zasadach, w ramach jednej organizacji PTTK, potrafią to działanie różnie przeprowadzać.