Czajka i rewelacyjne pisklęta
Aby się przekonać, jak piękna jest przyroda nie trzeba nawet wyjeżdżać z miasta. Wystarczy trochę wrażliwości, czasu, a odsłania ona przed nami niesamowite obrazy. Zdjęcia, oraz rewelacyjny filmik, pochodzą z maleńkiego skrawka podmokłego pola, gdzieś na terenie Gliwic.
Ta malutka czajka wykluła się dopiero z jajka. Ma kilka dni. Maciupka kupka pierza. Nieporadna, wprost śmieszna w swoich ruchach.
Czajka bardzo troskliwie zajmuje się swoimi dziećmi. Chodzi za nimi, dogląda, bierze pod skrzydełka. Czajki atakują wszystkie pojawiające się w pobliżu ptaki i zwierzęta. Obserwowałem jak kilkanaście minut robiła naloty na stojącego w pobliżu bażanta. Moja Fiona też została zaatakowana z powietrza. Ptak nadlatywał bardzo nisko i wydawał piszczące, ostrzegawcze dźwięki.
Przy bliższym przyjrzeniu się, czarno-biała czajka okazuje się mienić wszystkimi barwami tęczy.
A oto film nakręcony przez lunetę (videoscoping), który skleiłem z piętnastu chyba ujęć . Szczególnie upodobałem sobie scenę, kiedy to maciupka czajka, prostuje coś, co w przyszłości będzie skrzydełkami i tak śmiesznie podskakuje jakby próbując latać.
Pierwszy w życiu posiłek. Taka mała, a już musi zadbać co do brzuszka włożyć.
A sto metrów dalej, kolejna czajka wysiaduje jajeczka. Za parę dni wykluje się z nich nowe życie.
Część zdjęć robiłem zwykłym teleobiektywem (Sigma 50-500), a w części doskonaliłem digiscoping. Co ciekawe, pisklęta czajek, zlewające się z otoczeniem, lepiej wyszły na zdjęciach robionych pod światło. Wtedy to, rozbłyskał ten cały puch wokół nich.
Boję się. Strasznie się boję losu tych piskląt i całej tej ptasiej rodziny. Przez swoją głupotę, czy odwagę, czajki nie odleciały gdzieś poza miasto szukać spokojniejszego miejsca lęgowego. Otoczone przez cywilizację, zasiedliły pozostały jeszcze wolny maleńki skrawek podmokłej łąki. Obok przechodzą ludzie, jeżdżą auta, latają psy i koty. Zagłada może nastąpić w każdej chwili. ehhhh.