Samochód dla podróżnika
Forda C-Max dostałem do przetestowania jako samochód dla turysty-podróżnika. Osobnik taki dość często i dużo się przemieszcza, więc ma w stosunku do auta specyficzne wymagania.
Pierwsza i najważniejsza rzecz, to komfort podróżowania. To on wpływa na poziom zmęczenia, samopoczucie i radość z pokonywanej drogi.
Doskonale wiemy jak te nasze polskie, w większości kiepskie drogi, są w stanie zabić całą przyjemność z wyjazdu. Dziura na dziurze, dziurę pogania, wąskie jezdnie bez poboczy, na których trzeba się wlec kilometrami bez możliwości wyprzedzenia zawalidrogi. Otóż ta radość podróżowania w przypadku Forda C-Max jest całkiem spora i na pewno wyższa od mojego Citroena Picassa. Czuć lepsze odseparowanie kierowcy od drogi i większy komfort siedzenia.
Ford C-Max posiada wszystko to, co współczesny samochód tej klasy mieć powinien:
- wygodne fotele
- nowoczesne wykończenie
- funkcjonalną deskę kokpitu
- komputer pokładowy
- radio i odtwarzacz CD
- wygodny w działaniu GPS
- radar wspomagający parkowanie
- łączność Bluetooth z urządzeniami zewnętrznymi (komórka, iPad)
- konfigurowalne wnętrze i przestrzeń bagażową
- no i oczywiście najróżniejsze schowki i skrytki
Rewelacyjna rzecz, to czujniki umieszczone w lusterkach bocznych ostrzegające pomarańczowym światłem zbliżanie się do nas od tyłu innego pojazdu, w tak zwanej strefie martwej lusterka, kiedy do łatwo o zajechanie komuś drogi i wypadek.
Takim to autem, można sunąć gdzie oczy poniosą. A oczy konkretnie poniosły mnie nad Bałtyk, do Jantaru.
Po to, aby poczuć morski piasek
i przypomnieć sobie jak wygląda bursztyn,
na Gdańską starówkę, miejsce wiecznie tętniące życiem i podobnie jak stare miasto w Krakowie, zawsze pasjonujące,
i do Fromborka, odwiedzić miejsce życia i pracy Mikołaja Kopernika.
Niby zwykłe cztery kółka, a jakie niezwykłe, ile dają nam możliwości.