Czyżyk zajadający śniadanie
Czyż nie jest to wspaniały widok, czyżyk zajadający śniadanie?
(Pietrlaba, Val di Fiemme, Dolomity).
Gdyby jeszcze autobus na parkingu nie zagłuszał mi ciszy, to byłoby już całkiem cudownie.
Czyżyk i zięba
Fredro AleksanderNa ciemnym jarzębie
Młody czyżyk siadł przy ziębie;
A że zawsze myśl w nim płocha,
Ledwie zoczył, już ci kocha.
Lecz uważa prócz urody
– W tym już baczny, lubo młody –
Że ptaszyna ma w udziele
W swym mieszkaniu ziarna wiele.
Tym mieszkaniem domek mały,
Drobne kratki go składały,
I szczeblikiem drzwi podparte
Stały otwarte.
Uważał czyżyk dość długo, a potem,
Lekkim zbliżywszy się lotem,
Nuci, śpiewa, bawi,
O miłości prawi,
Wzajemności żąda,
A na proso wciąż pogląda;
Zięba zaś swoim zwyczajem
Wdzięczy się nawzajem.
Zięba nadobnej była urody,
A czyżyk młody.
Pokarm był piękny, liczny, dorodny,
A czyżyk głodny.
Nie myśląc więc wiele
Posunął się śmiele;
Lecz ledwie przy kratce…
Trzask! – czyżyk w klatce.
Zrazu pieszczoty zięby, jej glos miły
Myśli niewoli z główki oddaliły;
Lecz niedługa
Ta usługa:
Jakby nie ta co z początku,
Dumała gdzieś w swoim kątku,
A gdy czyżyk grzecznie, ładnie
O śpiewanie ją zagadnie,
Huknie,
Fuknie:
– Ja póty wabię, pókim sama w domu.
Póki mi trzeba podobać się komu. –
Choć westchnął czyżyk nad dzielnością mowy,
Nie stracił głowy.
Wspomniał o prosie;
Wziął się do niego. Lecz – o, smutny losie!
O, nadziejo marna!
Dużo tam łupek, a niewiele ziarna.
Westchnął jeszcze i wzdychał, ale nic nie zmienił. –
Niejeden jest czyżykiem, co się dziś ożenił.